Przed zamkiem stoi kilka autobusów turystycznych; muzeum jest atrakcją narodową i odwiedza je średnio 350 osób dziennie. Oprowadza mnie pracownica muzeum Magdalena Pilsak. Główny budynek to ciąg bogato zdobionych gabinetów, pokoi i komnat, których ściany pokryte są malowidłami i draperiami. Znajdują się tu wczesne automatyczne instrumenty muzyczne, takie jak pionowy fortepian i pianola. W jednym z bogato zdobionych pokoi znajduje się piękny piec z ceramicznymi kaflami i kręconymi kształtami. Na stołach znajdują się gry, porcelana Faberg w gablocie, krzesło zaprojektowane przez Bugattiego oraz toaleta/łazienka z bidetem, wciąż z oryginalnymi kafelkami podłogowymi i ściennymi; białe, z delikatnymi jasnoniebieskimi wzorami. Najnowszy portret rodzinny, z nieco socrealistycznymi akcentami, przedstawia kobietę z dziećmi; ostatni potomkowie dynastii Zamoyskich mieszkający w zamku. Trzon kolekcji sztuki socrealistycznej w Wozowni stanowią dzieła znanych polskich artystów, takich jak Tymon Niesiołowski, Konrad Winkler, Ludomir Ślendziński, Vlastimil Hoffman, Alina Szapocznikow, Magdalena Więcek, Ludwika Nitschowa, Adam Smolana czy Marian Wnuk. Prawie dwa i pół tysiąca dzieł sztuki, stworzonych przez ponad siedmiuset malarzy, rysowników, grafików i rzeźbiarzy.
Około 10% eksponowanych jest w Galerii Sztuki Socrealizmu. Z czasem koniec okresu Zamoyskiego nałożył się na epokę socrealizmu. Dzieła stworzone głównie przez polskich artystów trafiły do tego miejsca, ponieważ były tu przechowywane w czasach, gdy ludzie nie wiedzieli, co zrobić z tą sztuką. W dawnej wozowni, w niewielkim pawilonie znajdują się obrazy, rzeźby i plakaty. W folderze zamku czytamy: 'Po zwiedzeniu pałacu w Kozłówce - prawdopodobnie najlepiej zachowanej rezydencji arystokratycznej w Polsce - turysta wchodzi do powozowni, doświadczając niesamowitego wizualnego kontrastu między sztuką tradycyjną a arogancką doktryną artystyczną. Dzieła sztuki reprezentujące dawną kulturę europejską, będące w istocie wytworami tradycji grecko-rzymskiej i judeochrześcijańskiej. Szlachetne formy wynikające z wielowiekowego rozwoju kontrastują w tym miejscu z produkcją artystyczną w służbie politycznej utopii i totalitarnego systemu....". Na temat socrealizmu zauważa dalej: "Doktryna artystyczna, zwana socrealizmem, ukształtowała się w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) w latach 1925-1934. Redukowała ona kulturę i sztukę do roli instrumentu polityki, ideologii i propagandy. Definicję "realizmu socjalistycznego" sformułował Andriej Aleksandrowicz Żdanow, sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii (bolszewików), bliski współpracownik Józefa Stalina. W 1934 r. na pierwszym zjeździe Związku Pisarzy ZSRR ogłosił, że "socrealizm jest stylem narodowym w formie i socjalistycznym w treści".
W okresie dyktatorskich rządów Stalina, a także w czasach późniejszych, w Związku Radzieckim doktryna ta stała się obowiązująca dla wszelkich form twórczości artystycznej, a postać ideologicznego przywódcy nabrała kluczowego znaczenia. Nie mniej ważnym tematem była budowa socjalizmu, a w przyszłości komunizmu, przedstawianego jako idealny system i szczyt rozwoju ludzkości. "Sztuka została zatem zredukowana do politycznego, ideologicznego i propagandowego narzędzia partii komunistycznej. Artyści mieli "wychowywać klasę robotniczą w duchu komunizmu i niezachwianej wiary w partię". Zgodnie z broszurą, eksperymentowanie i własne poszukiwania artystyczne nie były dozwolone. Inne współczesne ruchy artystyczne uważano za przejaw dekadenckiego kapitalizmu. Rząd miał ogromny wpływ na artystów, stypendia i szkolenia. O tej formie sztuki w Polsce: "Po zakończeniu II wojny światowej Polska znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Państwo polskie, oficjalnie suwerenne i niepodległe, było faktycznie podporządkowane w każdej dziedzinie decyzjom płynącym z Moskwy. W 1949 roku polskiej kulturze narzucono doktrynę socrealizmu. W Polsce socrealizm przetrwał stosunkowo krótko, a coraz głośniejsza krytyka stalinizmu sprawiła, że doktryna ta została zarzucona w sztuce".
To dziwaczne, że spotykają się tu dwa tak różne systemy polityczno-społeczne: arystokracja i komunizm. I to podczas gdy Rosjanie znów nacierają w kraju oddalonym o 50 kilometrów. Fakt ten prowadzi do innej formy "realizmu", nie w formie "sztuki jako twórczej ekspresji", ale jako destrukcyjnej rzeczywistości.
Kiedy wchodzimy do pawilonu, tam, aby dopełnić atmosferę, międzynarodowy, śpiewany przez potężny chór, brzmi w wojowniczym tonie. Obok dwóch kolumn z plakatami znajdują się liczne posągi (popiersia), a za nimi ściany pełne są obrazów przedstawiających sceny w fabrykach, na podwórkach i na wsi z traktorami i muskularnymi młodymi mężczyznami, pracującymi z uśmiechami na twarzach. Na innym obrazie pianista gra za fortepianem na scenie w hali fabrycznej. Daje tam koncert dla pracowników. Para siedzi ramię w ramię na rusztowaniu, a ona trzyma kielnię. Są obrazy z zebrań na świeżym powietrzu, z licznym wznoszeniem flag i uduchowionym mówcą na scenie, młodzi ludzie w mundurach puszczający swobodnie białe gołębie, albo zebranie wewnątrz podczas kongresu "jedności" lub "nauki polskiej". Kobiety-dzieci również czytają gazetę o wszelkiego rodzaju nowinkach technicznych na tle idyllicznej wsi. Obok obrazów wirująca kobieta wzywa do walki.
Nie brakuje też takich postaci jak Mao, Ho Chi Minn i Fidel Castro, ale Stalin jest wszechobecny pod wieloma postaciami. W pobliżu jego białego posągu, przed kolumną plakatów z promiennym Stalinem, pracownik mówi: "Jeśli spojrzysz na twarz Stalina, zobaczysz, że jest skierowana w dół i wygląda raczej na zmartwionego, smutnego; ma wiele na głowie". Przypuszczalnie celowo ukryta ironia ze strony polskiej rzeźbiarki, Aliny Szapocznikow; jakby chciała powiedzieć: "On nie jest tylko bohaterem". W zacisznej, mniej rzucającej się w oczy części ogrodu za nim znajduje się jeszcze kilkanaście rzeźb "większych niż życie". Pochodzą one z różnych miejsc w Polsce. Pomnik Lenina z Poronina wykonał Dymitr Szwarc, Juliana Marchlewskiego - Stanisław Horno-Popławski, Bieruta - Bronisław Kubica, a Karola Świerczewskiego - Alfons Karny. Pomnik Lenina stał kiedyś na wzgórzu w Poroninie koło Zakopanego i był odwiedzany przez wielu polskich kibiców. Na zdjęciu widać, jak wokół pomnika zebrało się kilkadziesiąt osób. Asystent kolekcji mówi: "Tak, to było swego rodzaju miejsce pielgrzymek, gdzie znajdowało się również muzeum poświęcone Leninowi. Później przeciwnicy próbowali zdemontować pomnik". Wskazuje na ciemnobrązowe ramię Lenina, które jest wgniecione i popękane do wewnątrz, i mówi: "Obecnie, częściowo z powodu wojny w Ukrainie, znów istnieje tendencja do zdejmowania posągów, które mają cokolwiek wspólnego z Rosją. Zdarzyło się to zaledwie kilka dni temu, kiedy usunięto pomnik przyjaźni polsko-rosyjskiej". Uśmiecha się, gdy widzi, że prawdopodobnie dziecko z grupy szkolnej przykleiło gips do policzka i tak już poobijanego Lenina.